[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie ma sensu.
- Poemat o Ikarze.
- Właśnie ten. Skąd wiesz?
- Zapytałem autorkę, czy to ona go napisała, odparła, że tak, wtedy powiedziałem, że
powinna zgodzić się na zgłoszenie.
- A więc wiesz o wszystkim?
- Tak. - Ich spojrzenia spotkały się. - Raczej nie wie pan, co stało się z autorką,
prawda?
- Niestety, nie. Dostałem tylko informację z naszej administracji, że osoba ta nie
będzie chodzić do naszej szkoły i wyjechała z miasta. - Pokręcił głową. - Szkoda. Ta
dziewczyna miała talent.
Krótki przebłysk nadziei Nathana, że Fuller może wiedzieć coś o miejscu pobytu Lisy,
nagle zgasł.
- Dziękuję - powiedział smutno.
- Ty też masz talent, Nathan. Jesteś dobrym uczniem. Jeśli potrzebowałbyś opinii w
zgłoszeniu na studia, chętnie ci ją wypiszę.
- Jeszcze raz dziękuję - powiedział Nathan. po czym wziął swoje rzeczy i wyszedł.
- Nie tylko tobie brakuje osoby numer czterysta pięćdziesiąt cztery.
Skit i Jodie często odwiedzali Nathana w domu podczas przerwy świątecznej, starając
się podnieść go na duchu. Pewnego ranka, podczas gry na konsoli. Jodie zapytała:
- Wiesz, dlaczego Lisa nigdy nie opowiadała o swoim życiu? Zawsze mnie to
zastanawiało.
- Nigdy ci niczego nie powiedziała? - Nathan był zaskoczony, bo uważał, że
dziewczyny dzielÄ… siÄ™ wszystkim, co wiedzÄ….
- Ty coÅ› wiesz?
Teraz, kiedy Lisa zniknęła, nie było żadnego powodu, żeby dalej trzymać wszystko w
tajemnicy. Mogło to pomóc dwójce jego przyjaciół zrozumieć, że jego przygnębienie to coś
więcej niż żal po niespełnionej szczenięcej miłości. Odłożył kontroler do gry i opowiedział im
o wszystkim, czego dowiedział się wiele miesięcy temu.
Jodie wyglądała na zaszokowaną i natychmiast wybuchła płaczem.
- Rak? Lisa ma raka mózgu? Skitowi opadła szczęka.
- Zciemniasz.
- To prawda. Przez te wszystkie miesiące, kiedy Lisa urywała się ze szkoły, chodziła
na radioterapiÄ™.
- Pamiętam, jak wspominała coś o bólach głowy - powiedziała Jodie, wycierając nos. -
Mówiła, że ma migrenę.
- To coś o wiele gorszego - powiedział Nathan.
- Pewnie jej się pogorszyło - zaryzykował Skit.
- Pierwsze pytanie, które jej zadam, kiedy uda mi się ją znalezć, zanim... - Nathan nie
był w stanie dokończyć zdania.
- Powiedz, jak próbowałeś ją znalezć - poprosiła Jodie.
- Wyczerpałem chyba wszystkie możliwości, same ślepe zaułki - powiedział Nathan.
- A byłeś w tej firmie budowlanej, w której pracowali jej mama i Charlie?
Nathan zerwał się z miejsca.
- Nie, nie wpadłem na to.
- Jeżeli szybko wyjechali, pewnie nie zdążyli odebrać wypłaty. Może tam wiedzą, jak
się z nimi skontaktować.
- Jesteś genialna. - Nathan podskoczył z radości pełen nowej nadziei, ale zaraz potem
usiadł zawiedziony. - Nie wiem, gdzie pracowali.
- Ale ja wiem - powiedziała Jodie.
- To jedzmy tam.
- Czekaj. - powstrzymała go Jodie. - Mam pewien pomysł, pozwól mi to załatwić.
Poza tym, myślę, że w tym przypadku dziwaczna, zaprzyjazniona dziewczyna będzie
skuteczniejsza od zrozpaczonego, histeryzującego chłopaka.
W końcu dojechali do miejsca, gdzie według Jodie ostatnio pracowała matka Lisy. i
zaparkowali po drugiej stronie ulicy. Kiedy Nathan i Skit chcieli wysiąść z samochodu, Jodie
zatrzymała ich.
- Zostańcie tu. Lepiej pójdę sama.
- Ale... - zaczÄ…Å‚ Nathan.
- Zwiąż go, jeżeli będzie trzeba - nakazała Skitowi. Wzięła swoją torebkę i torbę na
zakupy, przeszła przez ulicę i weszła do baraku.
Czas dłużył się niemiłosiernie i Nathan myślał, że z tej niepewności zaraz wyskoczy
ze skóry.
- Czemu to tak długo trwa?
- Stary, to tylko piętnaście minut. Ta dziewczyna jest niesamowita, da radę - uspokajał
go Skit.
Wydawało się, że minęła cała wieczność, zanim Jodie wyszła z baraku, przeszła przez
ulicę i wskoczyła na tylne siedzenie samochodu.
- No i? - Nathan nie mógł się doczekać. - Nie drażnij się ze mną.
Jodie uśmiechnęła się i wręczyła mu złożoną kartkę papieru.
- Oto nowy numer telefonu Charliego. Nathan chwycił go.
- Udało ci się, Jodie! Rany, jesteś wielka!
- Mówiłem ci! - Skit objął ramieniem swoją dziewczynę. - Jak tego dokonałaś?
- Poszłam do jedynej kobiety, która tam była. Przejęła obowiązki po mamie Lisy.
Powiedziałam jej, że jestem najlepszą przyjaciółką Lisy, że ona wyjechała przed końcem
roku, zanim wydana została księga pamiątkowa klasy i muszę upewnić się, że ją dostanie, bo
to jej ostatni rok w szkole, i tak dalej bla, bla, bla... - Wyciągnęła z torby książkę i
uśmiechnęła się. - Nawet się rozpłakałam prawdziwymi łzami.
- Genialnie - powiedział Skit. - Zwłaszcza że księga jeszcze nie wyszła.
- Ubiegłoroczne wydanie wystarczyło. Wymachiwałam nim tylko, nie pozwoliłam tej
kobiecie przyjrzeć mu sie z bliska.
- Powiedziała ci, dokąd się przeprowadzili? - zapytał Nathan, wpisując numer do
pamięci swojego telefonu.
- Gdzieś do Miami - powiedziała Jodie. - Może namówisz Charliego, żeby powiedział
ci gdzie.
ROZDZIAA 20
Nathan zaczekał, aż został sam, wtedy zadzwonił. Charlie odebrał po drugim sygnale.
- Charlie, to ja, Nathan Malone. Proszę, nie rozłączaj się. Po krótkiej chwili usłyszał
przeciągły głos Charliego:
- Wiedziałem, że zaradny z ciebie młody człowiek. Jak nas znalazłeś?
- Przez miejsce, gdzie pracowaliście - powiedział Nathan. Charlie zachichotał.
- Mówiłem Lisie, że to był błąd, że nie powiedziała ci, dokąd jedziemy. Wiedziałem,
że coś wymyślisz.
- Jak ona siÄ™ czuje?
- yle.
Nathan poczuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła.
- Chcę ją zobaczyć.
- Ale ona nie chce, żebyś widział ją w takim stanie. Wiesz, że jak się uprze, nie ma na
niÄ… mocnych.
- Wiem i nie obchodzi mnie to. Proszę, powiedz mi, gdzie jesteście. Przyjadę.
- Jesteśmy w Miami. To dobre dziesięć godzin jazdy z Atlanty.
- No i?
- Twoim rodzicom może się to nie spodobać.
- I tak przyjadę - powiedział Nathan świadomy tego, że miał naprzeciw siebie
poważnego przeciwnika.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]