[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wstał, przeciągnął się i włożył kilka polan do płóciennej torby. Dziś w nocy
będę miała wiele miejsca na kanapie, pomyślała z żalem Kate. O wiele bardziej
wolałaby oprzeć głowę na twardym, silnym ramieniu Davida Johnsona.
- 25 -
S
R
ROZDZIAA CZWARTY
Obudził ją głos rozmawiającego przez radio Davida.
- Ekipa remontowa pracowała całą niedzielę. Udało się im przerzucić przez
rzekę tymczasowy most - usłyszała odpowiedz mężczyzny na zadane przez Davida
pytanie. - Twój dżip powinien przejechać tamtędy bez kłopotów.
- To dobrze. - David napotkał wzrok Kate. - Czy nie ma żadnych nowych
meldunków o zaginionych osobach? - zapytał.
- Nic o tym nie wiem. A jak miewa się twój gość?
Chyba cały świat już wie, że tu jestem, pomyślała Kate. To cud, że nikt jeszcze
nie przyjechał po mnie. Nie czuła się jednak zmartwiona z tego powodu.
- Czuje się dobrze. Myślę, że nie był to wstrząs mózgu, a jeśli nawet, to bardzo
niewielki. Niestety, nie odzyskała jeszcze pamięci. Dziękuję za informacje. Bez
odbioru.
Wstając od stołu, David skierował się w jej stronę.
- Dzień dobry - powitał ją. - Zniadanie będzie gotowe za dwadzieścia minut.
Czuła, jak się czerwieni.
- Po co taki pośpiech? - spytała. - Dopiero ósma, a most będzie przejezdny
dopiero o dziesiÄ…tej.
- Musimy jeszcze rozejrzeć się po drodze za twoim samochodem i popytać
ludzi w Cabin Creek, zanim pojedziemy do Franklin.
- Och. - Kate spuściła wzrok.
- Dzisiaj nic nadzwyczajnego - stwierdził. - Jajka i owsianka. A teraz wstawaj!
ProszÄ™.
- Tak jest!
Wymyta i uczesana Kate z niechęcią nakładała swoje dżinsy i wiśniowy sweter.
Nawet jeśli te pięćset dolarów miałoby okazać się wszystkim, co mam, część z nich
wydam na zakup nowego ubrania, pomyślała ze zdecydowaniem. Teraz i ona nie
mogła się już doczekać wyjazdu do Franklin. Musi sprawić sobie także porządne buty,
bardziej odpowiednie na górskie wyprawy. Po chwili przypomniała sobie, że mogą
- 26 -
S
R
przecież znalezć po drodze jej samochód i dokumenty. Również policja w Cabin
Creek lub Franklin mogła mieć jakieś informacje na jej temat.
Wówczas nie będzie jej tutaj w następną niedzielę, by powędrować wraz z
Davidem na łąki. Za tydzień może być setki lub tysiące mil stąd. Jeśli odzyskam
pamięć, pomyślała ze smutkiem Kate, nie będę miała żadnego pretekstu, by tu zostać.
Słońce wpadało do kuchni przez okno ozdobione zasłonką w biało-niebieską
kratkę. Na stole dymiła patelnia z jajecznicą i dwa talerze owsianki doprawionej solą i
odrobinÄ… syropu klonowego.
- Zwietnie gotujesz, czy wiesz o tym? - spytała Kate, pijąc jego pyszną kawę.
- Prawdę mówiąc, wiem. - David uśmiechnął się - Ale miło mi, że to mówisz.
Po śniadaniu szybko sprzątnęli naczynia, włożyli kurtki i wsiedli do dżipa.
Delikatny wiatr przynosił ze sobą zapach lasu i opadających liści.
Na błękitnym, bezchmurnym niebie świeciło słońce. Laurel podbiegła do
samochodu, szczekając głośno. Najwyrazniej miała nadzieję, że pan zabierze ją ze
sobÄ….
- Zostawisz Laurel samą? - spytała Kate, kiedy wyprowadził samochód na
żwirową ścieżkę.
- Tak. Czasem wyjeżdżam nawet na kilka dni. Pod gankiem, w mojej pracowni
garncarskiej, sÄ… dla niej specjalne drzwi. Ma tam przygotowany zapas jedzenia i wody.
Przez dłuższą chwilę Kate nie mówiła nic, zdziwiona wiadomością, że ten
wspaniały niebieskooki mężczyzna zajmuje się garncarstwem. Może jest artystą,
pomyślała. Naczynie, w którym zostawiłam pieniądze i pierścionek, jest na pewno
jego dziełem. Po powrocie postanowiła poprosić go, by pokazał jej swoją pracownię.
Kiedy pokonali kolejny ostry zakręt, David przerwał milczenie.
- Spotkałem ciebie mniej więcej w tym miejscu. Rozglądaj się, czy w jakimś
wąwozie lub parowie nie dojrzysz błysku metalu.
Po drodze nigdzie nie zauważyli jednak wraka samochodu. Wreszcie zatrzymali
się przed drogowskazem z napisem:  Strażnica Górska na Niedzwiedziej Górze".
- Czy to o tym miejscu wspominałeś? - spytała Kate.
Skinął głową.
- Mogłaś szukać tutaj pomocy - odparł. - Zajrzyjmy tam.
- 27 -
S
R
Zmieniając biegi, David skierował wóz ku opuszczonemu o tej porze roku
budynkowi strażnicy leśnej. Przed drewnianym domem nie stał jednak żaden
samochód. Nigdzie w pobliżu nie zauważyli też śladów, które mogłyby świadczyć o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •