[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieszkańców Org. Teraz jednak nic nie mógł zrobić. Zamierzał ściągnąć z tu-
64
bylców daninę w imieniu Bogów, lecz najwyrazniej zamieszkującym tę krainę
szaleńcom groziło coś o wiele bardziej namacalnego niż gniew Najwyższych.
Melnibonéanin popeÅ‚niÅ‚ bÅ‚Ä…d, zaryzykowaÅ‚ życie swoje i swoich przyjaciół.
Jak powinien postąpić? Usłyszał szept Zarozinii:
W Ilmiorze nauczyłam się tańczyć, gdyż wszystkie damy są u nas uczone
tej sztuki. Pozwól mi zatańczyć dla nich. To może ich ułagodzić i otumanić tak,
że sprawy przybiorą lepszy obrót.
Arioch świadkiem, że bardzo by się to nam przydało. Byłem głupcem ob-
myślając podobny plan. Dobrze, Zarozinio, zatańcz dla nich, ale uważaj. Do
Hurda zaÅ› Melnibonéanin zawoÅ‚aÅ‚: Nasza towarzyszka zataÅ„czy dla was, by-
ście mogli ujrzeć piękno stworzone przez Bogów. Pózniej zaś musicie zapłacić
daninę, gdyż nasi władcy zaczynają się niecierpliwić.
Daninę? Gutheran podniósł wzrok. Nic nie wspominałeś o daninie.
Bogów czci się składając im w ofierze szlachetne kamienie i cenne metale,
Królu Gutheranie. Wydawało mi się, że nie wymaga to tłumaczenia.
Bardziej wyglądacie mi na pospolitych złodziejaszków niż na niepospoli-
tych wysłanników, przyjaciele. My, mieszkańcy Org, jesteśmy biedni i nie mamy
bogactw, które moglibyśmy rozdawać jakimś szarlatanom.
Uważaj, co mówisz, Królu! dzwięczny głos Elryka ostrzegawczo roz-
brzmiał w komnacie.
Kiedy ujrzymy taniec, zadecydujemy, ile prawdy jest w twych słowach.
Albinos usiadł. Chwycił pod stołem rękę podnoszącej się właśnie Zarozinii,
dodajÄ…c jej otuchy.
Dziewczyna z gracją i pewnością siebie wyszła na środek sali i zaczęła tań-
czyć. Elryk, który ją kochał, zdumiał się jej wdziękiem i biegłością w tej sztuce.
Zarozinia tańczyła stare, piękne tańce z Ilmiory, wprawiające w zachwyt nawet
gruboskórnych mieszkańców Org. Gdy wirowała po posadzce, wniesiono wielki,
szczerozłoty Puchar Powitalny.
Hurd pochylił się przez stół.
Puchar Powitalny, panie. Nasz zwyczaj każe, by goście pili z niego na znak
przyjazni rzekł do Elryka.
Albinos skinął głową, niezadowolony, że przerywają mu obserwowanie prze-
pięknego tańca. Nie zdejmował wzroku z pląsającej lekko postaci. W całej kom-
nacie panowała cisza.
Hurd wrÄ™czyÅ‚ Elrykowi puchar. Melnibonéanin odruchowo podniósÅ‚ go do
warg. Widząc to Zarozinia zbliżyła się w tańcu do stołu i lawirując zręcznie posu-
waÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ Melnibonéanina. Albinos pociÄ…gnÄ…Å‚ pierwszy Å‚yk. Dziewczyna
krzyknęła i stopą wytrąciła mu puchar z ręki. Wino bryznęło na Gutherana i Hur-
da, który zerwał się z miejsca, zaskoczony.
To wino jest zatrute, Elryku!
65
Hurd z rozmachem uderzył ją w twarz. Dziewczyna upadła na brudną podłogę,
jęcząc cicho.
Ty suko! Wysłannikom Bogów na pewno nie zaszkodziłaby odrobina nar-
kotyku w winie.
Rozwścieczony Elryk odepchnął Gutherana i zamachnął się na Hurda. Z warg
księcia trysnęła krew. Narkotyk jednak zaczynał już działać. Gutheran coś krzyk-
nął; Moonglum, wznosząc wzrok do góry, dobył szabli. Albinos chwiał się na
nogach, zmysły odmawiały mu posłuszeństwa. Cała scena wydała mu się nagle
mocno nierealna. Widział, jak służący chwytają Zarozinię, nie mógł jednak do-
strzec, jak daje sobie radę Moonglum. Czuł się otumaniony i chory, tracił pano-
wanie nad swym ciałem.
Resztką sił Elryk zebrał się w sobie i jednym potężnym ciosem powalił Hurda
na ziemię. A potem stracił przytomność.
Rozdział 3
Na nadgarstkach czuł zimny uścisk łańcuchów. Twarz, piekącą w miejscu,
gdzie rozorały ją paznokcie Hurda, chłodziła siąpiąca z góry mżawka.
Albinos rozejrzał się dokoła. Przykuto go do dwóch kamiennych menhirów,
stanowiących fragment olbrzymiego kurhanu. Była noc; wysoko na niebie wisiał
blady księżyc. W dole ujrzał grupkę ludzi. Pomiędzy nimi dostrzegł Hurda i Gu-
therana, którzy szczerzyli zęby w złośliwym uśmiechu.
%7łegnaj, wysłanniku. Przysłużysz nam się dobrze: ta ofiara ułagodzi miesz-
kańców Wzgórza! krzyknął Hurd, po czym razem z innymi pośpieszył w stronę
cytadeli, której czarna sylweta rysowała się nie opodal.
Gdzie się znajdował? Co się stało z Zarozinią i Moonglumem? Dlaczego przy-
kuli go tutaj, dlaczego zostawili nagle spłynęło nań przypomnienie i wszystko
stało się jasne pod Wzgórzem!
Melnibonéanin zadrżaÅ‚, bezradny w skuwajÄ…cych go mocnych Å‚aÅ„cuchach. Za-
czął je szarpać w rozpaczy. Bezskutecznie. Starał się naprędce wymyślić jakiś
plan, ale rozpraszał go ból i niepokój o los przyjaciół. Z dołu dobiegały okropne,
szurające dzwięki. Nagle pośród mroku pojawił się upiorny biały kształt. Albinos
rzucił się w swych łańcuchach, aż zadzwięczało żelazo.
W Wielkiej Sali cytadeli Org odrażająca uroczystość przekształcała się wła-
śnie w ekstatyczną orgię. Gutheran i Hurd, całkowicie pijani, śmiejąc się jak sza-
leńcy, świętowali swe zwycięstwo.
Za drzwiami komnaty stał Veerkad, nasłuchujący i pełen nienawiści. Minstrel
nienawidził zwłaszcza swego brata, człowieka, który wydarł mu tron i oślepił,
by uniemożliwić studia nad magią, za pomocą której chciał wezwać Króla spod
Wzgórza. Wreszcie nadszedł czas szepnął do siebie i zatrzymał przecho-
dzącego sługę.
Powiedz mi, gdzie trzymajÄ… dziewczynÄ™.
W komnacie Króla Gutherana, panie.
Veerkad pozwolił odejść służącemu i sam ruszył po omacku przez mroczne
67
korytarze, a potem w górę po krętych schodach, aż dotarł do pokoju, którego szu-
kał. Wydobył klucz, jeden z wielu, które zrobił bez wiedzy Gutherana, i otworzył
drzwi.
Zarozinia zobaczyła wchodzącego ślepca, lecz nic nie mogła zrobić. Była za-
kneblowana i związana fałdami własnej sukni, a poza tym wciąż oszołomiona po
uderzeniu Hurda. Powiedziano jej, jaki los spotkał Elryka, wiedziała też jednak,
że Moonglum uciekł i straże nadal przeczesują cuchnące korytarze Org.
Przyszedłem, by zaprowadzić cię do twego towarzysza, moja pani Ve-
erkad uśmiechnął się, chwytając dziewczynę brutalnie i, podniósłszy ją z siłą zro-
dzoną z szaleństwa, z trudem ruszył w stronę drzwi. Wszelkie przejścia i korytarze
znał w Org doskonale, gdyż wśród nich upłynęło mu dzieciństwo i młodość.
Na korytarzu jednak, na zewnątrz komnaty Gutherana, stało dwóch ludzi. Jed-
nym z nich był Hurd, książę Org, któremu nie podobał się zachwyt, jaki Zarozinia
wywołała u jego ojca, gdyż pożądał jej dla siebie, Młodzieniec dostrzegł Veerkada
[ Pobierz całość w formacie PDF ]