[ Pobierz całość w formacie PDF ]
inspekcji - przysłał je tutaj. Najwidoczniej teraz, gdy Syriusz był niewinnym człowiekiem,
panie zaczęły się nim interesować. "Nie będę zalewał cię wszystkimi podarkami miłosnymi,
mój chłopcze" powiedział Dumbledore z migocącymi oczami w płomieniach kominka, "ale
niektóre mogą się przydać. Mmm. Naprawdę lubię cynamon, a ty?"
Były też pewnie spore ilości czekolady, ale Syriusz odmówił, wzdragając się. Po tym jak
w ciągu ostatnich kilku lat spędził tyle czasu w psiej formie, było mu niedobrze w samej
tylko obecności czekolady. Naprawdę szkoda, bo to by mu pomogło na koszmary.
Zapalił świecę i pozostawił lampę bez przykrycia, co przynajmniej przydało pokojowi
przytulności, gdy zagwizdał czajniczek do herbaty. Kilka sekund pózniej w pokoju
pachniało cynamonem i bergamotką, a Harry rozstawiał filiżanki.
- Ja będę matką - powiedział z uśmiechem, a Syriusz prychnął. Ale było tak spokojnie,
herbata i... świece, jeśli nie sympatycznie. I przynajmniej Harry zainteresował się
herbatnikami w puszce, nawet jeśli były suche i pokruszone. Wciąż nie jadł tyle, ile według
24
SERIA HERBACIANA - część 6 O p ę t a n i e
Syriusza chłopiec w jego wieku - w jakimkolwiek wieku - powinien jeść, a kiedy już jadł
normalny posiłek, Syriusz miał wrażenie, że robi to z obowiązku. Ale nie tracił na wadze
ani nie wyglądał na chorego.
Wspomniał już o tym Dumbledore'owi, ale Dumbledore nie miał na to żadnej
odpowiedzi. To było nieco przerażające - Dumbledore zawsze miał odpowiedz. Z drugiej
strony Dumbledore prawdopodobnie miał lepsze powody do zmartwień niż ilość tostów,
jakie Harry Potter je na śniadanie. Syriusz wziął łyk herbaty. Dobra, silna mieszanka,
jakby potrzebował jeszcze czegoś, by nie spać.
- Zastanawiam się - wymruczał Harry - zastanawiam się, czy było tak samo...
- Czy co było tak samo?
- ...kiedy Voldemort był w Slytherinie.
Pomimo wszystkiego to imię wciąż miało moc promieniować dreszczem strachu wzdłuż
nerwów Syriusza. Przesądy, wiedział to, które zresztą nie powstrzymywały go od
wymawiania, niemniej jednak.
- Co masz na myśli?
- Jeśli miał gang - powiedział Harry, popijając z własnego kubka i patrząc w przestrzeń.
- Wiesz... czy ludzie za nim szli, już w szkole. Czy nienawidził Gryfonów, jak Zlizgoni
nienawidzÄ… teraz.
- Jestem tego pewien. - Syriusz starał się, by jego głos brzmiał lekko. Czy jego
chrześniak zawsze był taki makabryczny? - Ta rywalizacja trwa od czasów Godryka i
Salazara. Oczywiście, Dumbledore obserwował go, nawet wtedy... a Dumbledore jest
Gryfonem.
- Jest?
Syriusz mrugnÄ…Å‚.
- Co?
- Spytałem, czy jest - powtórzył Harry. - Dumbledore. Hermiona powiedziała mi raz, że
słyszała, że Dumbledore był w Gryffindorze, ale nikt nigdy nie był pewien. Nie musiał być,
prawda? Znaczy się... - Zciszył głos, jakby na myśl, że Dumbledore może ich słyszeć. -
...znaczy się, ma tak wiele sekretów, zawsze wie, jak pokierować ludzmi... może nawet był
w Sly...
- Po co mówisz takie rzeczy? - powiedział ostro Syriusz. - Albus Dumbledore jest
wspaniałym człowiekiem, który zrobił bardzo wiele dla nas obu. Zasługuje na twój
szacunek, Harry. - Młodzieńczy bunt to jedno. Rzucanie oszczerstwami to drugie. Syriusz
nie lubił odgrywać rodzica, ale w tej chwili nie widział innej możliwości.
- Powiedziałem jedynie, że mógł być w Slytherinie - rzucił Harry równie ostro. - To nie
musi być obelga.
- Nigdy nie miałeś do powiedzenia niczego dobrego o Zlizgonach, jak długo cię znam -
przypomniał mu Syriusz. - W każdym razie to nieważne. Kwestia Przydziału jest sprawą
publiczną i dotyczy to także Dumbledore'a. Był Gryfonem. Co innego miałoby sens, Harry?
- Ja... - z jakiejś przyczyny Harry sprawiał wrażenie, jakby zeszło z niego powietrze. -
Nie wiem. Tak tylko powiedziałem. Nieważne. Więc. - Odetchnął ciężko. - Więc...
Voldemort... zastanawiam siÄ™ po prostu. To wszystko. Wiesz... dlaczego on taki jest. To
znaczy, czy człowiek rodzi się zły? Czy jak?
Zupełnie nagle Syriusz pomyślał, że rozumie, i odprężył się, nawet uśmiechnął. Harry
znów myślał o tym, jak podobni są on i Tom Riddle. Osieroceni, w pewnej władzy
okropnych mugoli, i tak dalej. Ale czy Harry nie pojął jeszcze, że nie może być już bardziej
różny od Voldemorta, nawet jeśli się postara?
- W jego przypadku, Harry - powiedział poważnie - myślę, że to możliwe. %7łe jest po
prostu złym ziarnem. W każdym razie nie wydaje się niemożliwe, prawda? Znaczy się,
dlaczego nie miałby być?
- Nie wiem - stwierdził Harry powoli. - Jest taki dziwny.
Na to Syriusz wybuchnął śmiechem. To było dobre. Słyszał, jak ludzie nazywają
Voldemorta najróżniejszymi słowami, ale "dziwny" nie było najczęściej używanym. A
pasowało, prawda? Zmiech jednak przerodził się w gorycz po chwili zastanowienia.
25
SERIA HERBACIANA - część 6 O p ę t a n i e
- Dziwny czy nie, wszystko co robi, zdaje się działać - powiedział. - Ciężko się go
pozbyć, nie? Ile razy Dumbledore próbował... ty próbowałeś? A ten głupi drań nie chce
umrzeć. - Wziął następny łyk, smakując słodycz dwóch kostek cukru. Miał nadzieje, że
nigdy nie przywyknie do tego typu luksusów, osłodzonej herbaty.
- Ale to jest... to jest jego największą słabością - oznajmił nagle Harry, a brzmiał, jakby
bardzo mocno myślał i nie był pewien, dokąd dokładnie jego myśl zdąża. - Voldemort. On
boi się umrzeć. To głupie.
Syriusz zamrugał i popatrzył w filiżankę. Również nie był pewien, dokąd zmierza myśl
Harry'ego (co wcale nie było niezwykłe), ale z jakiejś przyczyny coś w głosie jego
chrześniaka sprawiło, że poczuł się nieswojo.
- Niektórzy powiedzieliby, że to właśnie uczyniło go potężnym - stwierdził ostrożnie. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]