[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale rzeka jest długa, szeroka i głęboka, i może ukryć je tak dobrze jak ocean. Ewentualnie - mogą tam zdechnąć, ale pozostaje
ciągle pytanie, gdzie uderzą po raz ostatni. Bo uderzą na pewno. Pat... - Zawahał się. - chyba będę musiał wyjechać jeszcze
raz na krótko, wszystko zależy...
- Domyślam się... - Odwróciła się gwałtownie. Jej głos stał się bardziej histeryczny. - Od chwili ślubu nasze życie jest
podporządkowane tym cholernym krabom! Mam nadzieję, że tym razem zdechną wszystkie po kolei i będzie to powolna
śmierć. Może wtedy wreszcie znajdziemy spokój. No, chyba, że zajmiesz się innymi istotami, które będziesz ścigał po całej
ziemi!
Trzasnęły drzwi. Cliff westchnął i sięgnął po kawę. Nerwy Pat były napięte do granic wytrzymałości. Nie miał ochoty zostawiać
jej samej.
Głośno zadzwonił telefon.
- Pięć martwych krabów, Clifford. - Grisedale nie tracił czasu na zbędne wstępy. - A teraz wiadomość bijąca wszystkie inne na
głowę. Wiesz gdzie? Rzeka Leam, niedaleko uzdrowiska Leamington.
- O mój Boże! - Davenport oglądał na mapie całą trasę od morza do Wash. Jedna droga wodna przechodzi w drugą. Nene
płynie w górę aż do Wedeon, potem Beck... Southam... i Leam!
- Nie do wiary! Te diabły chcą chyba odejść jak najdalej od morza. Nie ma żadnych śladów tych przyczajonych w Severnie?
64
- Jeszcze nie, ale obserwujemy rzekę dzień i noc.
- Czy te kraby z Leamington też były zarażone?
- Prawie zjedzone przez raczysko! Podobno widziano ich dużo w okolicach Wyspy Muszli. Kryją się gdzieś, cholery, w zatoce.
Helikopter ochrony wybrzeża wypatrzył je podczas odpływu. Potem przeniosły się w głąb morza. Jednak po ostatnich
wydarzeniach władze są zdecydowane przerzucić na wyspę wszystkie siły wojskowe, bo jak nam się zdaje tam odbędzie się
główna bitwa.
- Nie byłbym taki pewien. - Cliff ciągle wpatrywał się w mapę. Usilnie myślał nad sformułowaniem jakichś sensownych
wniosków.
- Co o tym sÄ…dzisz?
- Wiesz tak samo dobrze, jak ja, Grisedale, że te mutanty są zdolne do myślenia. Ich wyprawy nie są przypadkowymi,
chaotycznymi napadami na ludzi. To wszystko jest zaplanowane. Przypuśćmy, że kraby w zatoce Cardigan chciały być
zauważone. Wiemy z poprzednich spotkań z nimi, że nie pokazują się chętnie w takich ilościach i sytuacjach. Jeżeli ktoś je
widział, to tylko w drodze do celu lub w drodze powrotnej. Rozumiesz, o co mi chodzi?
- Być może jest to przemyślana akcja, żeby zmylić trop. Kiedy my zmobilizujemy wszystkie siły nad zatoką Cardigan, one
wszystkimi siłami uderzą w zupełnie innym miejscu.
- Dokładnie tak.
- No, cóż, obawiam się jednak, że ministerstwo tego nie zrozumie. Nie przyjmą do wiadomości faktu,
65
że kraby są myślącym przeciwnikiem. W żaden sposób nie dadzą się o tym przekonać. Wyślą wojsko gdzieś w okolice
Barmouth i Wyspy Muszli, i wycofają się wyłącznie w przypadku jakiegoś poważniejszego zdarzenia w innym miejscu. Przykro
mi, Cliffortd, ja w pełni się z tobą zgadzam, ale nic nie mogę zrobić.
- Będę czuwał - odpowiedział Davenport. - Dzwoń do mnie, kiedy tylko będziesz mnie potrzebował. O każdej porze dnia i nocy.
Odłożył słuchawkę i zaczął się uważnie wpatrywać w zaznaczone na mapie miejsca, gdzie pojawiły się kraby. To wszystko
przypominało trochę grę w dziecinny bilard. Wiedział, że nikt nie zdoła przewidzieć kiedy i gdzie ponownie zaatakują. Nie było
na nie sposobu. Zgadywanie niosło ze sobą ryzyko i pochłaniało wiele czasu. Jednak należało spodziewać się, że kraby wyjdą
wkrótce na brzeg.
W londyńskiej stoczni i porcie panował stały ruch. Była to najbardziej zatłoczona droga morska i handlowa na świecie, łącząca
wielkie doki Millwall z dokami Linii Zachodnioindyjskich. To dzięki handlowi z Indiami Brytania rozwinęła się i szybko przejęła
koronę światowego imperium.
Nieustannie pracujący port stałby się bezużyteczny, gdyby nie wielka elektrownia usytuowana powyżej Greenwich Pier. Jej
znaczenie dla wschodnich dzielnic miasta, całego portu i doków było ogromne. Chroniły ją oddziały specjalne, które miały
zapobiec próbom ataków terrorystycznych. To samo dotyczyło również rurociągów i innych tego typu obiektów nad Tamizą.
66
Ochrona ich była czynnością rutynową, ale nie wolno było sobie pozwolić na osłabienie czujności. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •