[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciemnym kącie, tylko powiesił na poczesnym miejscu tam,
gdzie tylko jego oczy będzie cieszył.
Miecz był umocowany na stałe, na wkręconych w ścianę
mosię\nych wspornikach. Nie mo\na go było zdejmować i
wieszać, zale\nie od kaprysu.
- To ostatnia rzecz, jaką widzę przed zaśnięciem, i
pierwsza, na którą patrzę po przebudzeniu - powiedział cicho.
StanÄ…Å‚ za jej plecami, objÄ…Å‚ Angie w pasie i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do
siebie. Pochylił się nad nią i szeptał do ucha: - To tak, jakbyś
do mnie mówiła, Angie. Czy to ci wystarczy? Czy teraz ju\
wiesz, jaka jesteÅ› wa\na?
- Tak - szepnęła, szczęśliwa, \e tak bardzo go poruszyła.
A więc to nie jest tylko powierzchowne po\ądanie!
- Chcę się z tobą kochać... Chcę się z tobą stopić w jedno,
\eby nic nas nie mogło rozdzielić.
- Tak, tak - szeptała gorączkowo.
Chciała tego samego, co on. Czuła się kochana.
ROZDZIAA DWUNASTY
Czy najbli\szy weekend te\ spędzą razem?
Angie bez wahania odpowiedziała twierdząco na to
pytanie. Zgadzała się na wszystko, co zaproponował Hugo.
Ledwie weszła do domu w środowy poranek, \eby
przebrać się do pracy, a ju\ zaczepiła ją Francine.
- Rozumiem, \e drugie podejście te\ było udane -
stwierdziła na widok szczęśliwej miny i rozmarzonych oczu
przyjaciółki.
- A trzecie podejście ju\ się szykuje - dopowiedziała
rozradowana Angie.
- Ja te\ miałam szczęście - pochwaliła się Francine.
- Opowiadaj - poprosiła Angie.
- Nigdy byś nie zgadła. - Francine się roześmiała,
pokręciła głową, jakby jej samej trudno było uwierzyć w to,
co się stało. - Wczoraj dostałam e - maila od sąsiada.
- Od jakiego sąsiada? - zdziwiła się Angie, bo w ich domu
nie mieszkał \aden samotny mę\czyzna.
- Sąsiad z dzieciństwa, z czasów przed moim przyjazdem
do Sydney. Tim wyjechał do Newcastle na studia in\ynierskie
i nasze drogi się rozeszły. Całkiem straciliśmy kontakt.
- I co? Zobaczył twoje zdjęcie na billboardzie?
- Tak. A potem przysłał wiadomość z pytaniem, czy to na
pewno ja. Czatowaliśmy przez pół nocy.
- No i co u niego?
- Nie jest \onaty - oznajmiła Francine z tryumfalnym
uśmiechem. - Umówiliśmy się na lunch.
- Test na iskrzenie? - domyśliła się Angie. Jak na tak
wa\ną okazję Francine ubrała się bardzo skromnie, w ka\dym
razie nie tak wyzywająco jak na inne randki. Prosta \ółta
sukienka była w dobrym guście, choć \ółty kolor zwracał
uwagę i mówił o pewności siebie, której Francine nigdy nie
brakowało.
- Lubię Tima - mówiła. - Przyjazniliśmy się, chocia\ on
nigdy mnie nigdzie nie zaprosił. śadnej dziewczyny nigdzie
nic zapraszał. Po lekcjach zwykle szedł do jakiejś pracy.
Musiał pomagać rodzicom. Pochodzi z wielodzietnej rodziny,
niezbyt bogatej.
- A więc chcesz tylko odnowić znajomość?
- Mo\e. - Francine wzruszyła ramionami. - Tim zawsze
był trochę tajemniczy. Większość klasy uwa\ała go za kujona,
ale on był po prostu mądry. Dzieciaki nie lubią, kiedy ktoś jest
za bardzo dociekliwy, kiedy koniecznie chce się dowiedzieć,
jak co działa i dlaczego. Za to mo\na było z nim pogadać o
wszystkim, a nie tylko takie bzdurne gadki jak to zwykle
między chłopakiem i dziewczyną. Nie masz pojęcia, jak się
stęskniłam za inteligentnym męskim towarzystwem.
Angie miała nadzieję, \e spotkanie się uda, \e wreszcie
coś zaiskrzy. Francine zasługiwała na dobrego mę\a, który
umiałby ją docenić. Choć nadal ją martwiło, \e ta znajomość
się odnowiła dzięki billboardowi.
Francine nie widziała kolegi od dwudziestu lat, a przez ten
czas mógł się bardzo zmienić. Do tego stopnia, \e Hot
Chocolate wywołała w nim przedziwne fantazje seksualne,
które będzie chciał prędko zaspokoić. No, ale w takim razie
Francine od razu się zorientuje. Nie trzeba jej ostrzegać, psuć
dobrego nastroju.
- Ten Tim... jak on się nazywa? - spytała.
- Tim Haley. - Francine smakowała te dwa słowa jak
słodkie wino.
- Zjawia się znienacka, jak kometa Halleya - za\artowała
Angie. - Powodzenia, Francine.
- Dzięki, Angie. O nim wiem przynajmniej tyle, \e
naprawdÄ™ mnie lubi.
Tak, wzajemna sympatia to rzecz nieodzowna w ka\dym
powa\nym związku. Angie myślała o tym przez całe
przedpołudnie, kiedy obie z Francine zajmowały się pracą nad
wykończeniem apartamentów Pyrmont. Trzeba było zamówić
materiały, podpisać umowy z fachowcami, choć trudno się
było skupić na tak przyziemnych sprawach, kiedy wszystkie
myśli były zajęte Hugo Fullbrightem.
Na razie nie miała powodu, \eby go nie lubić. Miała
nadzieję, \e on tak samo myśli o niej. Lubili być ze sobą,
lubili ze sobą rozmawiać. Zdaje się, \e samurajskim mieczem
dotknęła jakiejś struny w sercu Hugo. Poza tym miał z nią
chodzić na balet. Obie te rzeczy oznaczały, \e nie tylko
słuchał, co do niego mówiła, ale interesował się jej
przyjemnościami. Nie tylko tymi związanymi z ciałem.
No i ta praca przy apartamentach. On budował, a ona
kończyła dzieło, więc mieli wspólne zainteresowania, nie
tylko na gruncie prywatnym, ale i zawodowym.
Angie uznała, \e nie ma sensu martwić się tym, \e w ich
związku dominującym uczuciem jest seks. Gdyby nie było tej
iskry, o której ciągle mówiła Francine, to nic by między nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •