[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszelką miarę, jeśli zostanę twoją żoną.
Zamknął znowu oczy, gdyż ogarnęła go ogromna fala ulgi. Pokręcił głową ze
zdumieniem iuśmiechnął się tak, że aż ścisnęło jej się serce. Kilka razy głęboko
odetchnÄ…Å‚.
Czym sobie zasłużyłem na tyle szczęścia? powiedział łamiącym się głosem
iroześmiał krótko.
Pocałowała blady siniak na jego czole. Wycałowała zadrapania kota. Pocałowała
obandażowaną ranę na ramieniu. Pocałowała jego powieki. Położyła głowę na jego
bijącym mocno sercu. Położył dłoń na jej włosach iwestchnął. Od teraz będą się sobą
opiekować.
A kiedy zapadał wsen, Phoebe powiedziała cicho:
Wiedziałam, że jesteś mi przeznaczony.
Epilog
Markiz zorganizował drugą część swojego życia równie szybko iskutecznie, jak tę
pierwszą. Wdyskretny sposób uzyskał specjalną licencję, dzięki której mogli wziąć ślub
wLondynie kilka dni po tym, jak został postrzelony. Marquardt był zajęty rozsyłaniem do
członków rodziny markiza zawiadomień otym, że jego pan się ożenił. Ponieważ Phoebe
okiełznała już wiele krnąbrnych dziewcząt, gdy pracowała jako nauczycielka, Jules nie
miał najmniejszych wątpliwości, że poradzi sobie nie tylko zzarządzaniem służbą, ale też
zjego rodziną. Zręczna krawcowa, madame Marceau (polecona przez jego przyjaciela,
pana Cole a), otrzymała zlecenie wyposażenia Phoebe we wspaniałą garderobę godną
żony markiza.
Zanim wyjechali zSussex do Londynu, Phoebe musiała jednak załatwić swoje
sprawy wakademii panny Endicott.
Napisała do pana Lundena ipoinformowała go, że jednak nie wyjedzie zgrupą
misjonarzy do Afryki. Agdy panna Endicott dowiedziała się, że przyczyną odejścia
Phoebe zakademii nie jest wyjazd do Afryki, tylko małżeństwo zmarkizem, zareagowała
zwłaściwą sobie werwą.
Wszystkie nasze dziewczęta koniec końców wspaniale wychodzą za mąż
powiedziała gładko. Iwcale mnie nie dziwi, że ty też zrobiłaś świetną partię.
A potem&
Czy rzeczywiście mrugnęła do niej okiem?
Phoebe sądziła, że tak!
Miała poważne podejrzenie, czy aby panna Endicott zrozmysłem nie wysłała jej
na górę zmarkizem. Ale słowa jej nieugiętej przełożonej były tak zagadkowe jak ona
sama. Phoebe wiedziała, że nigdy nie będzie mieć pewności.
Następnie pożegnała się ze swoimi uczennicami, między innymi panną Runyon
ipanną Carew, które nigdy nie zapomną spotkania zowianym legendą markizem.
Wydarzenie to nabrało wmiarę rozpamiętywania niemal baśniowego charakteru, stało się
opowieścią przytaczaną wnocy przy kominku.
Uczennice otoczyły Phoebe, która je wyściskała iwycałowała, apotem podzieliła
się szczęśliwą nowiną.
Skorzystała zokazji, aby wygłosić ostatnie pouczenie. Patrzyły na nią szeroko
otwartymi oczami, znabożną czcią iskupioną uwagą.
Jeśli będziecie szlachetne, zdyscyplinowane ibędziecie nad sobą pracować, jeśli
będziecie uprzejmie odnosić się do innych iszanować starszych, atakże pilnie odrabiać
lekcje, jeśli nauczycie się języków obcych izgłębicie pisma Marka Aureliusza, jeśli
będziecie bardzo dobre, to może wy też poślubicie niezmiernie przystojnego markiza,
kiedy dorośniecie.
Dziewczęta westchnęły chórem.
Czy właśnie wtaki sposób zdobyła pani markiza, panno Vale? zapytała bez
tchu panna Carew. Dlatego że jest pani dobra iszlachetna?
Można tak powiedzieć.
Phoebe skrzyżowała palce ukryte wfałdach spódnicy. To kłamstwo było jej
ostatnim prezentem dla panny Endicott, gdyż dzięki niemu dziewczęta przez długi czas
będą miały motywację do dobrego zachowania.
Gdy od ślubu minął tydzień podczas którego markiz ijego żona nie opuścili
domu wLondynie, aściślej mówiąc, rzadko schodzili na dół, pochłonięci całkowicie
zmysłowymi rozkoszami markiz zjawił się wkońcu wklubie, aby wypić kieliszek ze
swoim przyjacielem panem Gideonem Cole em. Wybrał taką porę, októrej nie bywali tam
zazwyczaj Waterburn id Andre.
Musiał dokończyć pewną sprawę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]