[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrobić. Tak więc tę kwestię mamy z głowy. To drugi punkt na mojej liście.
- A ile liczy punktów? Zmrużyła oczy.
- Chcę cię uwieść. A ty chcesz pójść ze mną do łóżka, wiem, że tak jest. To trzecia sprawa:
uwodzi-cielka i uwodzony.
- - Może lepiej, abym to ja był stroną, która uwodzi - powiedział z niebezpieczną łagodnością.
Na jej policzkach pojawił się ognisty rumieniec.
- Nie sądziłam, że to będzie takie trudne. Jednak nalej mi tego wina.
Cade napełnił kryształowy kieliszek rubinowo-czerwonym winem. Podając go Tess, rzekł:
- Igrasz z ogniem, jesteś tego świadoma? Pociągnęła spory łyk wina i odstawiła kieliszek na
stół.
- Ty nie jesteś z nikim związany. A ja mam dwadzieścia dwa lata i chyba pora, bym poigrała z ogniem,
nie sÄ…dzisz?
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
97
- Nie ożenię się z tobą - oświadczył bez ogródek. Uniosła brodę jeszcze wyżej.
- Romans kontra stały związek. - Miała nadzieję, że w jej głosie słychać pewność siebie, której wcale
nie czuła. - To pozycja czwarta na liście. To będzie wenecki romans. Krótki i cudowny. Nie pragnę
małżeństwa ani niczego w tym rodzaju, już ci o tym mówiłam. Potrzebuję wolności, niezależności i
mnóstwa przestrzeni. Tak więc w tej kwestii wyjątkowo się zgadzamy.
- Jeśli wolność oznacza, że oprócz mnie możesz uwieść sześciu innych mężczyzn, ja się na to nie
piszÄ™.
- Zwariowałeś?
- Nie. Przez cały ten czas, gdy będziemy kochankami, zakładając, że tak właśnie się stanie, będę ci
wierny. I od ciebie oczekujÄ™ tego samego.
- Oczywiście. - Zmrużyła oczy. - Choć mówisz tak, jakby ten romans miał trwać znacznie dłużej niż
dwa dni.
- Kto wie? - odparł nonszalancko. - Może będziemy musieli przedłużyć nasz pobyt w Wenecji.
- Ale nie na czas nieokreślony. Cade uniósł brew.
- To całkiem dobry pomysł: Wenecki Romans. Niewątpliwie miałbym także ochotę na Adelajdzki
Romans, choć muszę przyznać, że to już nie brzmi tak dobrze.
- Nie chcesz się przecież angażować.
- Chcę wierności - odparł zdecydowanie. -1 kiedy któreś z nas zdecyduje się zakończyć ten romans,
98
SANDRA FIELD
powie o tym. Bez względu na to, czy stanie się to w Wenecji, Adelaide czy Tierra del Fuego. -
Popatrzył jej w oczy. - A więc zgadzasz się na moje warunki? Wierność, brak zobowiązań, a kiedy
przyjdzie stosowna pora, spokojny, bezproblemowy koniec?
- Zawsze taki jesteÅ›?
- Tak - odparł. - Na dłuższą metę to oszczędza kłopotów.
- Dobrze, zgadzam się - rzekła zduszonym głosem.
- W takim razie na co czekamy?
Seks z Cade'em nie przypominał absolutnie niczego, co Tess wcześniej sobie wyobrażała. Był
zarazem dziki i romantyczny, rozszalały i pełen czułości, nienasycony i rozkosznie słodki. Ani przez
chwilę nie żałowała swojej decyzji.
Uśmiechnęła się promiennie do leżącego obok mężczyzny.
- Już się nie mogę doczekać powtórki.
- Myślę, że możemy się tym zająć za pięć minut. Co ty na to?
- Och. - Zarumieniła się czarująco. - Naprawdę? Tak szybko?
- Tak szybko.
- Nadal mnie pragniesz? No bo przecież nie byłam...
- Byłaś doskonała-odparł zdecydowanie. -A za kilka minut pokażę ci, jak bardzo nadal cię pragnę.
Roześmiała się perliście.
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
99
- Podoba mi się leżenie z tobą w łóżku!
- To dobrze, ponieważ mam w planie spędzić tu kilka kolejnych godzin. Jutro pierwsze spotkanie mam
dopiero w południe, a jestem przekonany, że w hotelu poradzą sobie beze mnie cały ranek. - Wy-
ślizgnął się z jej ramion. - Zaraz wracam.
W łazience Cade przejrzał się w lustrze. Ta sama twarz, pomyślał. To samo ciało. Ale coś się zmieniło.
W tym wielkim łóżku w sąsiednim pomieszczeniu przeniósł się z tą kobietą o kasztanowych włosach
w zupełnie inne miejsce.
Szczodrość Tess, choć nieporadna i nieśmiała, stanowiła jej istotę: nie miało to nic wspólnego z
faktem, że Cade jest bajecznie bogaty. Tess nie reagowała na miliardy Lorimerów; ona reagowała na
niego, Cade'a. Tak więc dla niego ten seks także okazał się pierwszym razem - po raz pierwszy był w
stanie w pełni zaufać motywom namiętności swej partnerki.
Czyż nie tego w głębi duszy pragnął od zawsze? Więc dlaczego czuł dziwne rozdrażnienie?
Kilka razy odetchnął głęboko, próbując się odprężyć. Jednego był pewny: Wenecki Romans pojedzie
razem z nimi do Wenezueli i Australii, a nawet z powrotem do Maine. Trochę może potrwać, nim
znudzi mu siÄ™ Tess Ritchie.
ROZDZIAA DZIESITY
Cade i Tess spędzili jeszcze dwa dni na tej małej wyspie w weneckiej lagunie. Gdy rankiem w dniu ich
wyjazdu Tess pakowała ubrania do walizki, wiedziała, że nie jest na to gotowa. Cade golił się w jej
łazience; widziała go przez otwarte drzwi. Nagi od pasa w górę. Szczupły, umięśniony i seksowny.
Czy kiedy stÄ…d wyjadÄ…, nastÄ…pi koniec ich romansu?
Powiedziała Cade'owi, że to będzie Wenecki Romans, zakończony z chwilą wyjazdu z hotelu. Co
pokazywało, jak wielką ignorantką, pozbawioną poczucia rzeczywistości potrafi być
dwudziestodwuletnia kobieta.
Choć niezupełnie przystał na jej warunki, nawet za milion dolarów nie zapyta go, czy to naprawdę ko-
niec. Takie pytanie byłoby zbyt upokarzające.
Pakując białą koszulkę nocną, którą miała na sobie tamtej pierwszej nocy, Tess powiedziała:
- W ciągu tych dwóch ostatnich dni mnóstwo czasu spędziliśmy w łóżku.
Uśmiechnął się szeroko.
- Spędziliśmy mnóstwo czasu na uprawianiu seksu. Czasami udawało nam się robić to w łóżku.
- W wannie pełnej piany. Na dywanie Aubusson,
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
101
prawie że pod stołem. Przy ścianie w tym pokoju. Zresztą mało brakowało, a zrzucilibyśmy z tej
ściany obraz.
- Nigdy mi się nie podobał.
Roześmiał się, wszedł do pokoju, chwycił ją w talii i zaczął wirować z nią po dywanie. Po chwili
przerwał taniec i zlustrował ją uważnym spojrzeniem. Miała na sobie dopasowaną garsonkę z ciem-
nozielonego lnu i kremowÄ…, jedwabnÄ… bluzkÄ™ o bardzo kobiecym kroju.
- Wyglądasz tak, że można cię schrupać - rzekł, po czym ją pocałował.
Odsunęła się.
- Czy to nasz ostatni pocałunek? Jego oczy zwęziły się.
- O czym ty mówisz?
- Wyjeżdżamy z Wenecji.
- Dajesz mi do zrozumienia, że chcesz zakończyć ten romans?
Uniosła brodę.
- A ty? Traktujesz mnie w sposób stereotypowy. Och, Tess, jestem rozczarowany.
Spojrzała na niego gniewnie.
- Przestań stroić sobie ze mnie żarty!
- A czy ty sądzisz, że chcę, by nasz romans się skończył?
- Chyba... chyba nie.
- Błyskotliwa dedukcja - odparł cierpko. - Prawdę mówiąc, teraz pragnę cię jeszcze bardziej niż przed
dwoma dniami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]