[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na której Sledzi³ opis Chino osi¹gn¹ pu³ap, na jakim im zale¿y.
Wiêc lepiej&
W drogê! wrzasn¹³ Indy. Skin¹³ na porucznika. Wypro-
wadziæ samolot z hangaru, ale migiem! krzykn¹³. Will, Rene,
226
jak najszybciej odpalcie silniki. Gale, ty i Joe zróbcie ostatni prze-
gl¹d ekwipunku w samolocie, ¿eby siê upewniæ, ¿e wszystko mamy.
Ja chcê jeszcze za³atwiæ kilka spraw. Jak tylko wejdê na pok³ad,
daj sygna³ Willowi, ¿eby startowa³.
Zwróci³ siê do innego oficera, którego rozpozna³ jako szefa
³¹cznoSci miejscowego garnizonu.
To pan ma kontakt z pu³kownikiem Henshawem?
Tak jest.
Za chwilê odlatujê. Proszê natychmiast po³¹czyæ siê z pu³-
kownikiem i powiedzieæ mu, ¿e widzia³ pan, jak startujemy. Niech
pan utrzymuje ³¹cznoSæ, dopóki nie zobaczy pan, jak ko³a odrywa-
j¹ siê od ziemi, jasne?
Ale jest Srodek nocy&
Kapitanie, chce pan do¿yæ szczêSliwej staroSci?
OczywiScie, ale&
Wiêc dzwoñ pan! Poza tym, to ranny ptaszek. Ale ju¿!
Indy nie czeka³, by zobaczyæ, co zrobi kapitan. PuSci³ siê bie-
giem w kierunku forda. Gale trzyma³a dla niego otwarte tylne drzwi
kabiny. Gdy tylko znalaz³ siê w Srodku, Gale zatrzasnê³a je i za-
mknê³a na zamek. Will zagl¹da³ przez ramiê do kabiny z kokpitu.
Indy zacisn¹³ piêSæ i poruszy³ ni¹ z góry na dó³ w powietrzu. Crom-
well kiwn¹³ g³ow¹ i chwilê póxniej jego d³oñ popchnê³a trzy dxwi-
gnie przepustnic do oporu. Trzy silniki firmy Pratt & Whitney za-
wy³y sw¹ znajom¹ piosenkê i po nieca³ych dziesiêciu sekundach
ziemia zaczê³a siê oddalaæ.
227
19.
Wznosili siê powoli i p³ynnie w ciemnoSciach. Widoczne by³y
jedynie samotne Swiate³ka rancz lub ma³ych miasteczek daleko
w dole. A i te zaczê³y znikaæ pod gêstniej¹cymi chmurami, które
napotkali na wysokoSci tysi¹ca dwustu metrów. Cromwell i Fo-
ulois utrzymywali forda we wznoszeniu na po³udniowy wschód,
w kierunku Puerto de Luna, miasta nad brzegami rzeki Pecos. Co
wa¿niejsze, le¿a³o ono miêdzy Las Vegas a Roswell, a obecny kurs
poprowadzi ich wzd³u¿ linii na zachód od Clovis i Portales na
granicy Nowego Meksyku z Teksasem. W Puerto de Luna tak¿e
znajdowa³a siê radiostacja, która nadawa³a w nocy, i to da³o pilo-
tom wsparcie nawigacyjne. Mogli dostroiæ siê do czêstotliwoSci
stacji w Puerto de Luna na po³udniu, prze³¹czyæ siê na ca³onocn¹
stacjê nadawcz¹ w Albuquerque na zachodzie, i dziêki rysowa-
niu linii na mapie z namiarami pozycji stacji naziemnych, syste-
matycznie kontrolowaæ swoje po³o¿enie. Je¿eli Chino zna³ teren
i pogodê tak dobrze, jak mySleli, sterowiec, który powinien siê
wystrzegaæ du¿ych burz, wybierze najlepsz¹ trasê do osi¹gniêcia
pozycji, z jakiej rozpocznie swój lot na wschód. A lot ten bêdzie
przebiega³ nad Dolin¹ Ognia, dalej nad Gorzkim Jeziorem, le¿¹-
cym niedaleko na pó³noc od Roswell a nastêpnie, na ekstremal-
nej wysokoSci, jego piloci musz¹ jedynie utrzymaæ kurs na
pó³nocny wschód. Indy zd¹¿y³ siê dotychczas dowiedzieæ o do-
strajaniu do czêstotliwoSci komercyjnych stacji nadawczych tyle,
by wiedzieæ, ¿e na ogromnej wysokoSci, na jakiej sterowiec bê-
dzie lecia³, jego za³oga mo¿e skorzystaæ z ich sygna³Ã³w od jed-
228
nego miasta do drugiego, pod¹¿aj¹c prymitywn¹, ale skuteczn¹
powietrzn¹ autostrad¹ radiow¹.
Indy od³o¿y³ to teraz na bok. Cromwell odezwa³ siê przez tele-
fon pok³adowy.
Wskakujcie w kombinezony. Zrobi siê okrutnie zimno, i to
o wiele szybciej ni¿ s¹dzicie. Kiedy siê ju¿ ubierzecie, pospraw-
dzajcie siê nawzajem. I upewnijcie siê na sto procent, ¿e kiedy tem-
peratura spadnie poni¿ej minus dwudziestu, co siê wkrótce stanie,
nie dotykacie metalowych rzeczy go³ymi rêkami. Je¿eli nie us³u-
chacie, zostawicie na nich swoj¹ skórê.
Jasne, Will. A co z wami?
Jak tylko m³oda dama za³o¿y kombinezon, przySlij j¹ do
nas. Rene bêdzie móg³ pójSæ siê ubraæ, gdy Gale zajmie prawy fo-
tel. Kiedy Rene wróci i przejmie swój fotel, Gale wexmie mój, a ja
pójdê siê ubraæ. Nie zapomnijcie sprawdziæ nas. Tam, dok¹d leci-
my, ka¿da pomy³ka mo¿e drogo kosztowaæ.
Rozumiem potwierdzi³ Indy. Zwróci³ siê do Gale. S³y-
sza³aS wszystko?
Tak. Do roboty zachichota³a. To bardzo mi³e, ¿e jedno-
czeSnie dwóch panów bêdzie mi pomaga³o siê ubieraæ. Ile¿ w tym
pikanterii.
Mo¿e dla niedxwiedzia grizzly mrukn¹³ Chino. Dziesiêæ
minut póxniej by³a gotowa przyznaæ mu racjê. W ciê¿kim kombi-
nezonie z podbitej ko¿uszkiem skóry, grubych butach, skórzanym
he³mie i goglach czu³a siê jak przejedzony niedxwiedx.
Ledwie mogê w tym chodziæ poskar¿y³a siê.
No to pe³zaj odpowiedzia³ jej Indy.
Pocz³apa³a do kokpitu. Chwilê póxniej w kabinie zjawi³ siê
Foulois i trzej mê¿czyxni pomogli sobie nawzajem za³o¿yæ grube
i niewygodne kombinezony. Ka¿dy z nich sprawdzi³ ekwipunek
pozosta³ych i Foulois wróci³ do kokpitu, przysy³aj¹c Cromwella.
Kiedy Gale wróci³a do kabiny, za³o¿yli maski tlenowe, czerpi¹ce
¿yciodajny tlen z butli przewieszonych przez ramiê, zmodyfiko-
wanych przez Sama Browne a.
Ka¿dy zbiornik zawiera zapas na dwie godziny poinfor-
mowa³ Indy Gale i China. Na co najmniej dziesiêæ minut wcze-
Sniej musicie byæ gotowi do zmiany butli. Will nalega, by przy
ka¿dej wymianie zbiornika asystowa³a druga osoba. Je¿eli które-
kolwiek z nas namiesza coS przy zaworach lub po³¹czeniu i tlen
przestanie dochodziæ, na tej wysokoSci nie bêdziemy mieli nawet
229
trzydziestu sekund, by naprawiæ swój b³¹d. A je¿eli ktoS jest przy
tobie, mo¿e od razu w³¹czyæ dop³yw tlenu.
Chino kiwn¹³ g³ow¹ na znak zgody.
Jak zdo³amy siê porozumieæ w takim ha³asie, przy ryku wia-
tru i silników?
Te maski to najnowszy wojskowy model. Maj¹ wbudowane
nadajniki radiowe. Poniewa¿ zasiêg jest ma³y, akurat wewn¹trz
samolotu Indy przekazywa³ to, czego dowiedzia³ siê od Hensha-
wa system powinien dzia³aæ bardzo dobrze. Ale przestrzeg³
jeSli którekolwiek z nas wywo³a kogoS i nie otrzyma odpowiedzi,
niech zaraz odnajdzie tê osobê. Mo¿e siê zdarzyæ, ¿e komuS skoñ-
czy siê powietrze lub puSci zawór. Na tej wysokoSci piêæ minut
bez tlenu to wyrok Smierci.
Wszystko dzia³a³o idealnie, choæ trudno im siê by³o ruszaæ
w ciê¿kich kombinezonach i rosn¹cym zimnie. Wyjrzeli do ty³u,
na pó³nocny zachód. Ciemne dotychczas niebo przecina³y niemal-
¿e nieustannie b³yskawice, przeskakuj¹ce miêdzy chmurami we
wci¹¿ narastaj¹cej burzy. Wielkie pioruny rozb³yskiwa³y niczym
Swiat³a latarñ.
Bo¿e, jak to dobrze, ¿e nas tam nie ma zauwa¿y³a Gale.
Mog³oby nas rozerwaæ na strzêpy.
Dziêki powiedzia³ Chino, nie kryj¹c sarkazmu.
Indy klepn¹³ go w ramiê.
Nie mamy zamiaru siê tam zbli¿aæ zapewni³ ogromnego
Indianina. Joe, nadchodzi Swit. Lepiej sprawdxmy broñ.
Ford zosta³ dobrze przygotowany na planowane spotkanie ze
sterowcem. Luki baga¿owe w Srodkowej czêSci skrzyde³, zmody-
fikowane tak, by pomieSciæ po jednym karabinie maszynowym
z ciê¿kim ³adunkiem amunicji, da³y Francuzowi i Cromwellowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]