[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pudełkiem cynamonowych bułeczek i kartonem mleka. Zniosłam wszystko na
dół i wyciągnęłam pudełko w stronę dziewczyny.
 Dzięki  powiedziała, biorąc dwie bułeczki.  Mam na imię
Marlena, gdybyś zapomniała.
Zapomniałam. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Była zwyczajna, i
nawet ta jej bezbarwność była ukryta za długimi włosami i pod workowatymi
ubraniami. Potrząsnęła głową i dmuchnęła mocno w górę, tak że włosy
grzywki rozdzieliły się i ułożyły po obu stronach jej brązowych oczu.
Wreszcie mogłam zobaczyć twarz  okrągłą, z gładką, nieskazitelną cerą.
Marlena miała na sobie ogromną polarową bluzę, która sięgała jej prawie do
kolan i sprawiała, że dziewczyna wyglądała jak zagubione dziecko. Gdy
skończyła jeść, jej grzywka ponownie opadła na twarz i tam została.
 Jestem Victoria  powiedziałam i podałam jej długiego irysa ze
stojÄ…cego na stole wazonu.
Przeczytała wizytówkę.
 Masz szczęście. Kobieta interesu, z dzieckiem w drodze. Niewiele z
nas zdoła tyle osiągnąć.
Nie powiedziałam jej o miesiącach spędzonych na McKinley Square ani o
przerażeniu, jakie ogarniało mnie za każdym razem, gdy uświadamiałam sobie,
że ruszająca się we mnie masa wkrótce stanie się dzieckiem: krzyczącą,
głodną, żywą istotą.
 Niektóre osiągną, niektóre nie  odpowiedziałam.  Tak samo jak
wszyscy ludzie.
Skończyłam bułkę i wróciłam do pracy. Mijały godziny i tylko czasami
Marlena zadawała jakieś pytanie albo komplementowała moją pracę, a ja
układałam kwiaty w milczeniu. Myślałam o Renacie i mo-im pierwszym
poranku na targu kwiatów, kiedy uczyła mnie kupować kwiaty, i gdy pózniej
siedziałyśmy przy stole i skinieniem głowy aprobowała każdy zrobiony przeze
mnie bukiet.
Gdy skończyłyśmy, Marlena pomogła mi zapakować kwiaty do samochodu,
a ja wyjęłam pieniądze.
 Ile potrzebujesz?  zapytałam.
Marlena była przygotowana na to pytanie.
 Sześćdziesiąt dolarów. Muszę zapłacić czynsz pierwszego, wtedy będę
mogła zostać na następny miesiąc.
Odliczyłam trzy dwudziestki, zatrzymałam się i dodałam czwartą.
 Osiemdziesiąt. Zadzwoń na numer z wizytówki w każdy poniedziałek.
Powiem ci, czy mam dla ciebie pracÄ™.
 Dziękuję.
Mogłam zawiezć ją do domu  ślub był w pobliżu Gathering House 
ale byłam zmęczona towa-rzystwem. Odczekałam, aż zniknie za rogiem,
wsiadłam do samochodu i pojechałam na plażę.
Zlub był doskonały. Róże nie zwiędły, wiciokrzew był elegancko
udrapowany i nie plątał się. A po uroczystości stanęłam na parkingu i
wszystkim gościom wręczyłam irysa z wizytówką. Nikt nie dotknął mojego
brzucha i nie zostałam na przyjęciu.
Nie powiedziałam Natalii o mojej firmie, więc rzadko wychodziłam z
domu i zawsze odbierałam telefony. Podnosząc słuchawkę, mówiłam:
 Wiadomość , z intonacją łączącą pytanie ze stwierdzeniem. Znajomi Natalii
przekazywali wiadomości, które przyklejałam do drzwi jej sypialni. Moi
potencjalni klienci opowiadali o swoich planowanych uroczystościach, a ja
starałam się sprecyzować ich oczekiwania, zadając serię pytań lub zapraszając
ich na konsultacje. Znajomi Bethany byli zamożni i nikt ani razu nie zapytał o
cenę kwiatów. Gdy potrzebowałam pieniędzy, żądałam wyższych sum, gdy
zaczęłam mieć więcej klientów, mogłam opuścić ceny.
Czekając na telefony, zrobiłam dwa dodatkowe pudełka. Nie chciałam,
żeby obcy grzebali w moim niebieskim pudełku, poza tym potrzebowałam
zestawu uporządkowanego według nazw kwiatów, jak słownik Granta.
Zrobiłam z negatywów nowe zdjęcia, ponaklejałam je na białe kartoniki i
poukładałam w zdobycznych pudełkach po butach. Jeden zestaw postawiłam w
biurze na dole, drugi dałam Marlenie, każąc jej zapamiętać wszystkie karty.
Niebieskie pudełko wróciło do mojego pokoju, skryte za drzwiami z rzędem
zamków.
Przygotowywałam kwiaty na przyjęcie dla przyszłej mamy w Los Altos
Hills, dziecięce przyjęcie urodzinowe w apartamencie na California Avenue,
przyjęcie dla panny młodej w Marinie, naprzeciwko moich ulubionych
delikatesów. Miałam trzy przyjęcia świąteczne i sylwestra u Bethany i Raya.
Wszędzie, gdzie szłam, brałam ze sobą srebrne wiaderko irysów z
wizytówkami. Do stycznia Marlena zarobiła dość pieniędzy, żeby wynająć
mieszkanie, a ja miałam zaplanowanych szesnaście letnich ślubów.
Nie brałam żadnych zamówień na marzec, a i te na luty przyjmowałam z
drżącym sercem. W czterech kartonach po mleku, w każdym rogu niebieskiego
pokoju rósł dyptam jesionolistny. Bez światła rośli-na nigdy nie zakwitnie, a
nie zapalałam światła, żeby opóznić to, co nieuchronne.
Na przekór mojemu przerażeniu dziecko rosło. W styczniu miałam tak
wielki brzuch, że musiałam odsunąć siedzenie w samochodzie najdalej, jak się
dało, a i tak prawie dotykałam brzuchem do kierownicy.
Gdy dziecko wystawiło akurat rękę lub nóżkę, można było odnieść
wrażenie, że próbuje przejąć kontrolę nad pojazdem. Nosiłam męskie ubrania,
za duże koszulki, bluzy i spodnie na gumce. Czasami uchodziłam za otyłą
kobietę, ale na ogół nie udawało mi się unikać ciekawskich rąk.
W ostatnim miesiącu ciąży starałam się unikać spotkań z klientami, a
kwiaty dostarczałam na długo przed przybyciem gości, zostawiając przy okazji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •