[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hendon wetknął fajkę w usta i zagryzł mocno jej koniec.
- Nikt się o tym nie dowie - zapalił świeczkę, przytknął ją do cybucha fajki, wciągając
policzki, i wypuścił z ust cienką strużkę dymu. - Prosiłeś, żebym sprawdził co Pierrepont robił
we wtorek wieczorem.
- Sprawdziłeś?
- Urządzał proszoną kolację. W pośpiechu, gdyż dopiero rano wrócił ze wsi.
- Zatem nie mógł zabić Rachel.
- Niekoniecznie. Jeden z gości twierdzi, że Pierrepont przeprosił zebranych i nie było
go przez dłuższy czas między dziewiątą a dziesiątą wieczorem.
- Na tyle długo, by dotrzeć do Westminsteru i wrócić?
- Być może.
Sebastian zaklął szpetnie pod nosem.
- Dlaczego, u diabła, nie powiedziałeś od razu o tym oświadczeniu?
- Uznałem je za nieistotne. I nadal tak uważam. Jakie znaczenie ma obecność Rachel
York w tym kościele? Przyplątał się tam jakiś brutal, zastał ją samą i skorzystał z okazji.
Zgwałcił ją, a potem zabił. W dzisiejszych czasach zdarza się to aż za często.
- Tyle, że Rachel została zgwałcona dopiero po śmierci. Usta Hendona zwiotczały
wokół fajki.
- Wielkie nieba! Któż mógłby zrobić coś takiego?
- Ktoś, kto lubi zabijać. - odpowiedział Sebastian.
Wracał do Róży i Korony krętymi uliczkami. Pod stopami skrzypiał lśniący, biały
śnieg. Kilka ostatnich płatków spłynęło leniwie na pogrążoną w mroku ulicę. Zdawało się, że
ciemność i śnieg pokryły wszystko co w mieście brzydkie, potworne i niebezpieczne.
Sebastian nagle uświadomił sobie piękno rzędów kamiennych łuków przy wejściu do
pobliskiego sklepu, i kunsztowne, geometryczne ornamenty na pruskim murze domu z
czasów Tudorów, stojącym po drugiej stronie ulicy.
Przez chwilę zastanawiał się, co było bardziej prawdziwe: brzydota czy piękno?
Westchnął cicho, a jego oddech parował w zimnym powietrzu. Cały czas rozmyślał o tym,
czego dowiedział się tej nocy o ojcu, Leo Pierreponcie i Rachel York. Zastanawiał się,
dlaczego kobieta pokroju Rachel York pozwoliła się wciągnąć do mrocznego półświatka,
pełnego ludzi w rodzaju Leo Pierreponta. Co nią powodowało? Poglądy polityczne?
Chciwość? Czy może zmuszono ją do współpracy wbrew jej woli?
Niezależnie od pierwotnych motywów, w życiu Rachel York coś musiało pójść
niezgodnie z planem.
Sąsiadka twierdziła, że Rachel pakuje manatki, by opuścić Londyn. Pieniądze, o
których napomknęła, najwyrazniej miały pochodzić od Hendona, ale kwota, którą
zaproponował, nie była wystarczająca dla młodej kobiety na progu obiecującej kariery
aktorskiej. W życiu Rachel York musiało być coś ważnego, co uszło jego uwagi.
Gdy był już w pobliżu Róży i Korony , Sebastian, podobnie jak wielokroć na wojnie,
zatrzymał się na ulicy, wyczulając wszystkie zmysły, by sprawdzić, czy ktoś namierzył jego
kryjówkę. Ale śnieżna pustka była cicha i spokojna.
Wszedł do zajazdu wypełnionego zapachem płonącej na kominku świerczyny i
sennym mamrotaniem ostatnich gości, a potem skierował się do swojego pokoju, położonego
na piętrze, na tyłach budynku.
Doszedł do wniosku, że musi lepiej zrozumieć życie Rachel York. Rano złoży wizytę
w przytułku, w którym pracowała raz w tygodniu. A jeśli Tom znalazł tę pokojówkę, Mary
Grant...
Sebastian zatrzymał się w ciemnym, pełnym przeciągów korytarzu. Nie wiedział, co
go ostrzegło. Może słaby, ledwo wyczuwalny zapach? Albo po prostu pierwotny instynkt,
który alarmuje wracające do swej nory zwierzę, że nie wszystko jest w takim stanie, w jakim
je pozostawiło. Cokolwiek to było, powiedziało Sebastianowi, jeszcze zanim włożył klucz do
zamka, że ona tam jest.
Zawahał się przez mgnienie oka, a potem pchnął drzwi i wszedł na spotkanie z
przeszłością.
ROZDZIAA 35
Siedziała w starym, zniszczonym fotelu przy kominku, z głową odchyloną do tyłu.
Blask ognia oświetlał szlachetną linię długiej, smukłej szyi, nadając ciemnym włosom rudawą
poświatę. Szkarłatny aksamitny płaszcz leżał, porzucony niedbale, na stoliku obok. Wciąż
miała na sobie kostium Rozalindy.
- Przypuszczam, że rozpracowałaś zamek - Sebastian oparł się o zamknięte drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]